Fragment rozdziału "Wina i Kara"

W Polsce, o ile mi wiadomo, żaden prokurator skutecznie nie oskarżył jeszcze kontrolera. Lecz dla bezpieczeństwa to zbyt mało. Kategorycznym błędem jest utrzymywanie systemu opartego na paradoksie - teoretyczne promowanie zgłaszania błędów, w praktyce budowanie przekonania, że lepiej się nie wychylać, lepiej ukrywać. Nie wiedząc kiedy zmieni się wiatr polityczny, kiedy pojawi się prokurator szukający głośnej sprawy, kiedy media będą potrzebować sensacji lub za tę sensację zostaną sowicie wynagrodzone. Może nawet przez odpowiedzialnych za sam system. Polska zdaje się tkwić w systemie opartym na takiej samowyniszczającej się spirali - zdarzenie, jeśli nagłośnione, musi zostać przypisane osobie lub osobom. W imię ochrony przed powtórnym i podobnym wydarzeniem powstaje nowa procedura lub prawo. Nakładane na już istniejące ograniczenia tworzą kolejne zależności, a zatem punkty potencjalnych naruszeń. To zwiększa złożoność systemu aż do poziomu, w którym kończą się możliwości poznawcze. Dochodzi do utraty zrozumienia systemu, zamierają wszystkie “dlaczego”, zostają tylko “jak” a tym samym zanika ludzka zdolność do racjonalnej oceny ryzyka. Wynagradzane jest ślepe korzystanie z coraz bardziej ograniczanych zasobów systemu. Powstaje mechanizm rozszerzania się pojęcia winy. Początkowi “winni” to wyraźnie zdefiniowana grupa. “Oni”, ci źli. Ważne, że to nie “my”. Jednak wraz z rozrastaniem się zakresu i definicji przewinień coraz trudniej utrzymać się poza grupą “złych”. Pojawia się lęk o to czy lub kiedy człowiek zostanie zaliczony do “złych”. Z czasem wszyscy stają się podejrzani i każdy, lub prawie każdy, ma coś do ukrycia, coś na sumieniu. Spokój gwarantuje już tylko lojalność wobec systemu. Tym samym donosicielstwo staje się cnotą i wartością pożądaną. Psychika społeczna przekształca się - strach przed “nimi” i systemem rozbija więzi społeczne. Każdy koncentruje się na ochronie siebie przed systemem. Praca nabiera charakteru wyprzedzającej ostrożności - kontroler stara się unikać nawet pozorów przewinienia.
Zespół zamienia się w grupę jednostek, wzajemnie się cenzurujących - zwrócenie uwagi systemu na kogoś innego chroni mnie samego. Z czasem nie ma już znaczenia kto i dlaczego oskarża, samo oskarżenie wystarcza by przypisać winę. Obrona przed oskarżeniem staje się bardzo trudna. Lub co najmniej podejrzana. Pętla zaciska się i nieustannie rośnie liczba “przewinień”. Każdy staje się potencjalnym winnym, od oskarżenia dzieli już tylko czas. Strach przed stawaniem na przeciw systemu blokuje jakiekolwiek reformy czy zmiany. Równolegle, prócz formalnych podziałów w strukturze organizacji (w ATC na unity) istnieje nieformalna ale bardzo silna segregacja na “dobrych” i “złych”. Ludzie stają się strażnikami i więźniami jednocześnie, czasami i na bliżej nieokreślony czas, oraz w zależności od tego kto aktualnie “zatwierdza” standardy w systemie, zmieniając przynależność grupową. Sama idea sprawiedliwości zostaje wypaczona, realnie nikt nie jest bezpieczny. Jedynym "zwycięzcą" jest sam system - samonapędzający się mechanizm, który nie potrzebuje już nawet rzeczywistych przewinień, by istnieć. Karmi się strachem, który sam produkuje. A przestraszony kontroler to zły kontroler. To ktoś, kto zamiast skupić się na ruchu, myśli o konsekwencjach. Kto zamiast podjąć najlepszą decyzję w danej sytuacji, wybiera opcję najbezpieczniejszą dla siebie. Kto zamiast zgłosić drobny błąd, by inni mogli się uczyć, zamiata sprawę pod dywan. A takich “błędów” codziennie i na całym świecie są tysiące. To, między innymi, wszystkie te decyzje, które kontrolerzy i piloci podejmują, choć nie są w 100% zgodne z przepisami. Bo rzeczywistość jest bardziej skomplikowana niż najgrubszy podręcznik pełny procedur. Zatem, tak jak wspomniałem w którymś z poprzednich rozdziałów, “standaryzacja” jest utopią. “Standaryzacja” definiowana jako zawsze i dokładnie to samo zachowanie w dokładnie tej samej sytuacji. Jest niestety dowodem i wyrazem lęku przed systemem, wyrażanym przez błędne przekonanie, że istnieją w ATC dwie dokładnie takie same sytuacje.